Howdy, Pardner?
Tekst autorstwa Moth
Generał Jackson to człowiek łagodny jak baranek. Serio. Widziałeś kiedyś baranka? Takie wielkie, futrzaste bydlę z przekrwionymi oczami, buchające parą z szerokich nozdrzy i nadziewające wszystko, co się rusza, na rogi? Taaa, a spróbuj go nazwać "baranem"... Gwarantuję, że twoja dupa będzie mogła spojrzeć ci w twarz. Jego podwładni nazywają go "Granit", bo otwiera zębami pudła z minami i puszki zgniata na czole. Co? Że nie łapiesz? No twardy jest, kurwa, jak granit. Pieprzona skała. Nic go nie rusza. Czasem przyjeżdża tu, do naszej małej dziury, i żebyś ty widział wszystkie te zabijaki w mundurach - srają po gaciach jak małe dziewczynki przed "opiekuńczym" tatusiem. Nie patrz tak, to tylko żart... Granit, gdyby urodził się w czasach starych Stanów, byłby ich przykładnym obywatelem - patriota, dwójka dzieci, piękna żona, pies, ogródek. Ale nie dane mu to było. Jest weteranem wojny z Kanadą, chociaż czy dzisiaj ktokolwiek może nim być, skoro pierdolony ogień ciągle rozświetla granicę? Jeśli nie ma go na froncie... To znaczy, że jest za frontem. Po kanadyjskiej stronie. Pieprzona machina wojenna.
Offline