MRF313

Że co, że chcesz za granicę? Na urlop, taa?

Koleś, nigdzie nie jedziesz. Za granicą Cię zjedzą i wysrają Twoje kości. Powiedzmy sobie szczerze - nie mamy tu łatwo, na naszej Mojave, nie? No, ale przynajmniej kaktusy na tej wielkiej piaskownicy mają owoce, które możesz zeżreć, a nawet i się z nich napić, jeśli operujesz nożem równie zgrabnie jak żigolak palcami... Nie wiesz kto to żigolak? Może to i lepiej... W każdym razie, nie mamy znowu tak źle, patrząc szerzej. Atomowy deszcz sprawił, że tam w Kanadzie panuje nieustanna zima. Nie taka znowu zła perspektywa, powiesz. Męczą Cię upały na Mojave, powiesz. Bracie, tam albo walczysz z niedźwiedziem jak na ringu, albo żujesz zamarzniętą korę. Nic dziwnego że Kanadyjczyków do nas ciągnie. U nich albo jesteś twardy jak nasz generał, "Granit" Jackson, albo jesteś martwy. Jeszcze przed wojną spotkałem kiedyś Kanadyjczyka w saloonie. Różnica zdań, powiem Ci, więc strzeliłem go w pysk. A on po prostu wziął ostatni łyk piwa, wstał, złapał mnie za chabety i wyrzucił z baru. Oknem. Nie ruszając się z miejsca. Co było dalej? Nie wiem, spierdzieliłem. A łapsko mnie bolało przez miesiąc, złamałem sobie jakąś kość na jego mordzie. Podobno na froncie ostatnio złapali jednego, ale zanim to zrobili, zabił trzech naszych karabinem trzymanym jak maczugą. Oficer władował w niego cały bębenek trzydziestki ósemki zanim ten zemdlał.

Nadal chcesz tam jechać?